czwartek, 23 czerwca 2016

Arachnoquake

Horrorów o pająkach jest wiele. Naprawdę dużo, bo wdzięczne te stworzenia urodą raczej nie grzeszą, a i osiem ruchliwych odnóży wzbudzi w potencjalnym obserwatorze raczej dreszcz obrzydzenia niż zachwytu. Trzeba zatem czegoś naprawdę nietuzinkowego, aby wybić się na tle tak licznej konkurencji, ale "Arachnoquake" właśnie takim wyjątkowym tworem jest. Z dzisiejszej recenzji dowiemy się między innymi, jakie skutki może mieć nieduże trzęsienie ziemi, jak funkcjonują istoty pozbawione mózgu oraz do jakich rozmiarów może dorosnąć pająk karmiony padliną i korzonkami. Nie dowiemy się natomiast, jaki jest w tym wszystkim sens, ale - cóż, to akurat żadne zaskoczenie.


Matkoboskoczęstochowsko tata zjadł pajonka
źródło: filmweb.pl



"Trzęsienie pająków", jak kazałaby nam ten tytuł przełożyć konwencja przyjęta podczas recenzowania "Haunted High" (choć polscy tłumacze, nie wiedzieć czemu, wolą "Plagę podziemnych pająków"), jest dzieckiem Griffa Fursta, które to nazwisko powinno być znane zarówno fanom horrorów zasługujących na zaszczytne miejsce na tym blogu ( reżyser "Alei aligatorów" czy "Rekina widmo", zaliczył też występ we wspomnianym "Ghostquake"), jak i lepszych filmów ( zagrał m.in. w "Iluzji"). Cóż, jego twórczość jako reżysera nie powala na kolana - "Arachnoquake" to dzieło ze wszech miar odrażające, sztampowy potworek, którego zdecydowanie nie warto poznawać, silący się co gorsza na elementy komiczne... Ale, ale, z czym w ogóle mamy do czynienia? Jakie trzęsienie? Jakie pająki?

Cóż, fabuła generalnie jest prosta niczym konstrukcja procy i opiera się na tym, że gdzieś w okolicach Nowego Orleanu dochodzi do trzęsienia ziemi, które uwalnia żyjące dotąd pod ziemią bezmózgie, zdalnie sterowane przez Statek-Matkę Królową Roju pająki. Te z kolei zaczynają całymi hordami wyłazić na powierzchnię, na powierzchni zaś sieją grozę, mordują i wszczynają rozróby, ale jaki mają w tym cel - nie wiadomo ani nam, ani zapewne  twórcom tego wiekopomnego dzieła, albowiem nie czynią oni najmniejszej nawet aluzji sugerującej istnienie jakiegoś Większego Planu, który miałby usprawiedliwiać serwowane nam brednie. Niby jakiś szczątkowy kręgosłup akcji da się tu zaobserwować, a stanowią go dwa busy - kobiecej drużyny baseballu oraz wycieczkowy - w praktyce służą one jednak tylko dostarczeniu na plan odpowiedniej ilości mięsa armatniego i ewentualnie wypełnieniu czasu bezsensowną gadaniną.

Równie bezmyślne są działania bohaterów, co mamy okazję podziwiać już na samym początku. Oto Roux wyrusza w głąb puszczy na zlecenie swojego szefa, musi wybadać bowiem, co morduje ich kury. Po drodze znajduje głęboką rozpadlinę, niedługo potem w dość obrzydliwych okolicznościach zjawia się jeden z Paskudnych, Potwornych Pajoncynów - bardzo mały (w stosunku do swoich pobratymców). Co robi nasz bohater? Nie, nie próbuje rozdeptać nowo przybyłego. Nie, nie omija go, by sięgnąć po leżącą nieopodal strzelbę, nie podejmuje nawet próby ucieczki w jakimś sensownym kierunku - Roux najzwyczajniej w świecie cofa się tak długo, aż wpada do rozpadliny...
Nie był to odosobniony przypadek - w całym filmie bodaj tylko raz zdarzyło się, by komuś przyszło do zakutego łba, że pająka można - niemożliwości! - rozgnieść bez pomocy kija baseballowego. Na wzmiankę zasługuje również nieco późniejsza scena - z powodu niezmiernie irytującej panikary grupka uciekająca łodzią rozbija się o brzeg. Nie zadawszy sobie trudu sprawdzenia sprawności środka transportu, wyruszają oni dziarsko w głąb lądu, by dać się pogryźć lub podsmażyć (tak, o radości, pająki potrafią ziać ogniem!). Zdziesiątkowani wracają na łajbę i... niespodzianka! Jednak działa!

Ja pierniczę
źródło własne


Pająków w roju mamy, zdaje się, kilka rodzajów, na co wskazywałaby spora różnica w ich rozmiarach (od takich wielkości dłoni po olbrzymy gabarytami przewyższające konia). Miałoby to nawet sens, gdyby przekładało się jakoś na funkcje konkretnych osobników w społeczności, ale tak, rzecz jasna, nie jest. Rekordowe rozmiary osiąga oczywiście Królowa, i jest wielkości - powiedzmy - dorosłego słonia. Pozostaje pytanie, jak cały rój pająków takiego kalibru zdołał przetrwać tyle lat pod ziemią - przecież coś musiały jeść, i z pewnością nie były to same korzonki. Może zżerały swoich zmarłych?
Inną zagadką w tym morzu absurdu jest wspomniane już nieszczęsne zianie ogniem. Włączenie tego motywu do filmu było ze strony 
odpowiedzialnego za scenariusz Paula Birketta zagraniem tak skrajnie idiotycznym, że do samego końca podejrzewałam twór o utajone aspiracje do bycia komedią, a wrażenie to spotęgowały iście kreskówkowe, "kołujące" odgłosy, jakie wydawał spadający pająk w jednej ze scen.
Na szczęście trupa aktorska nie odwala podobnej fuszery, co twórcy. Co prawda, żadne nazwisko z obsady nie brzmi znajomo, ale na tle kretynizmów, z których ten film niemal wyłącznie się składa, aktorzy naprawdę wypadają nie najgorzej. 

Do puli idiotyzmów dorzućmy jeszcze przymusową autodestrukcję pająków po śmierci królowej. Jasne, bezmózgie istotki na pewno by sobie nie poradziły bez wskazówek (swoją drogą ciekaw jestem, czym je odbierały i interpretowały), ale nie powinny z tej racji eksplodować, a i taką sceną zaatakowali nas twórcy. Sporo, prawda? To jednak jeszcze nic - w końcu nie oglądamy najgorszych filmów grozy od wczoraj. Tym, co naprawdę mną wstrząsnęło, jest jedna tylko scena. Za to jaka...
Otóż, proszę szanownych państwa, główny bohater postanawia dać się pożreć pajęczej królowej, by zniszczyć ją od środka. Ok. Potem jednak musi uciec, a najszybsza droga prowadzi przez odbyt. I właśnie wykonanie tego elementu (podkreślam, nie sam pomysł, bo takie rzeczy widzieliśmy już nieraz, ale wykonanie) to horror w czystej postaci. Przypominacie sobie nasze narzekanie na kiepsko wklejone na tło postacie w recenzjach "Góry śmierci" czy "Chupacabra"? Ta scena wykonana jest jakieś tysiąc razy gorzej, wypala oczy niczym pająk zionący nam ogniem prosto w twarz. Ale pająk byłby przynajmniej ładniejszy...

CZUJĘ ZAPACH... CHRZEŚCIJANINA! rere
źródło własne


Nad niewykształconym, szczątkowym zarodkiem fabuły nie ma co się dalej pastwić, albowiem po pierwsze: jest to raczej niehonorowe, a po drugie: i tak nie ma większego sensu, przejdźmy zatem do  klimatu. Otóż - nie ma go. Jeden, jedyny raz film wzbudził we mnie coś na kształt grozy, a było to podczas sceny opisanej powyżej, kiedy bohater wystrzelił z odbytu Królowej Pająków uczepiony wiązki nerwów czy kabli (Bóg jeden wie, skąd miałyby tam wziąć się kable, ale z tym dziełem niestety wszystko jest możliwe).
I to chyba wszystko, co można o klimacie powiedzieć, bo niestety na jakim poziomie stoi animacja, każdy widzi, a to w połączeniu z brakiem jakiegokolwiek pomysłu na sensowne poprowadzenie fabuły wyklucza wszelkie szanse na zaistnienie choćby cienia odpowiedniego nastroju. 

I tak oto dobiega końca szturm plagi podziemnych pająków na nasze włości. Wróg to chorowity i bezpłciowy, mizerny niczym anorektyk na głodówce, uzbrojony jednak w mocną tarczę przeciwlogiczną, ostry miecz nudy i straszliwy topór toporności wykonania. Szczęśliwie udało nam się nieprzyjaciela obezwładnić i wygnać (niestety, póki co, nie z pamięci), miej się jednak, czytelniku, na baczności - zło niekoniecznie puka tylko raz.

Oceny:

Fabuła: 1.5
Klimat: 1
Gra aktorska: 8
Czarny charakter: 2.5

Całokształt: 3






4 komentarze:

  1. tak się zaczytuję i zaczytuję...
    i widzę że ciągle podwyższacie poziom, obniżając go...
    niebywałe, widzę w tym co robicie zarówno ying i yang!
    będąc w stanie odkopać z mroku najgorsze ścierwa, uważajcie! bo kto za długo w mrok patrzy, tego mrok pochłania.
    dlatego też proponuję wam coś lżejszego, coś ze stajni Neila Marschalla, czyli sławny tytuł DOG SOLDIERS.
    Brytyjski horror! TAK, tak brytyjski... nie tylko śnięte wzgórze hollywood'u potrafi coś koncertowo spier...lić :D brytole nie pozostają niestety w tyle, oferując widzowi pokraczne postacie nieudanego eksperymentu, żołnierzy "miętkich" jak rozgotowany makaron i... eee... hmmm... jak to ująć... solówki jak z podstawówki na piąchy z wilkołakami.
    yep! zapraszam do obejrzenia! rozsiądźcie się wygodnie i cieszcie się próbą powiązania akcji grubymi szwami oraz konaniem scenariusza na galopujące suchoty...
    pozdrawiam
    Wilk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że nawet to kiedyś oglądałam i nie podobało mi się, ale na filmwebie ma podejrzanie wysoką ocenę. Będę musiała sobie ten film przypomnieć.
      Dziękujemy za sugestie i również pozdrawiamy, a także przesyłamy buziaczki, pół kilo rzepy i Order Wiernego Czytelnika :*

      Usuń
  2. Mam! Mam!
    znalazłem!
    to musi się tu znaleźć!!!
    Nazi zombie latający na rekinach i napadający na samoloty!!!
    yay!!! SKY SHARKS!!!
    http://www.filmweb.pl/film/Sky+Sharks-2017-734544
    Wilk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dawna jest na liście filmów do obejrzenia, ale niestety dopiero czeka na swoją premierę :c
      Poza tym to komedia, a naśmiewanie się z czegoś z założenia śmiesznego nie jest satysfakcjonujące i nie zaspokaja naszych sadystyczno-masochistycznych zapędów :/

      Usuń

Prosimy o nie używanie komentarzy w celach autopromocyjnych; wpisy takie będą prędzej czy później usuwane.