To już czwarta odsłona serii przez wielu nazywanej kultową. I jak pierwszą część uważam za niezłą, tak powstałe w ubiegłym roku dzieło Henry'ego Joosta i Ariela Schulmana jest dla mnie kompletnie nieudanym gniotem, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dnia. Bo jak inaczej określić horror, który zmusza nie do śledzenia z napięciem losów bohaterów, a do szukania kolejnych synonimów słów "nuda", "idiotyzm" czy "bezsens"?
Źródło: filmweb.pl |
Początek jest dość standardowy dla serii (pominąwszy krótką retrospekcję części drugiej)- rodzinna sielanka, jakieś mało znaczące wydarzenia, podczas których mamy okazję poznać członków pechowej rodzinki- tatę, mamę, synka i nastoletnią córkę. Jak przekonujemy się później, to właśnie dzieci stanowią tutaj postacie kluczowe- ale o tym za chwilę.
Nie będę rozpisywał się o fabule- nawet jak na standardy gatunku jest tu wyjątkowo uboga. Kuleje w wielu szczegółach i niezupełnie wyjaśnia motywację bohaterów, którzy wszystko filmują. Skupię się zaś na klimacie, czy raczej jego niemal zupełnym braku. Większość akcji dzieje się tu w czasie dnia lub wieczorem, a wydaje mi się, że to jednak późna noc ma największy potencjał, jeśli chodzi o budowanie nastroju. Nic więc dziwnego, że tutaj leży on na deskach, znokautowany przez światło dnia. Dodatkowo scenariusz wykorzystuje niesamowicie wręcz oklepany wątek "niewidzialnego przyjaciela". To nie mogło się dobrze skończyć.
Źródło: thewolfmancometh.com |
Hmm, moim zdaniem mogło, ale żeby stworzyć coś wyjątkowego na bazie ogranych motywów trzeba naprawdę dobrego pomysłu na scenariusz i sporych umiejętności. Cóż, tutaj, jak widać, czegoś zabrakło.
Podczas seansu z "PA4" w roli głównej nieustannie towarzyszyło mi uczucie, że gdzieś to wszystko już kiedyś widziałam- i chyba rzeczywiście tak było. Schematyzm aż bije po oczach, a chaotyczne poczynania bohaterów można bez trudu przewidzieć (co zresztą udowodnił Raptor przepowiadając bezbłędnie dziesięć kolejnych minut filmu). Łatwo popełnić za to błąd przy zgadywaniu, którą część serii właśnie oglądamy- bo poza zmianą bohaterów i niektórymi wydarzeniami wszystko wygląda tak samo.
Przyczepię się też do oprawy dźwiękowej. Oprócz mizernego realizmu (laptopy rejestrują dźwięk wręcz idealnie, nawet, jeśli źródło hałasu jest oddalone) , który jeszcze można wybaczyć (bo oglądałoby się na pewno jeszcze gorzej, gdyby głosy bohaterów były przytłumione), twórcy raczą nas także stopniowo wzmacnianym basem, by w danym momencie wzbudzić poczucie zagrożenia. Nie zrozumcie mnie źle- takie sztuczki z powodzeniem stosuje bardzo wiele filmów, tutaj jednak dźwięk ten jakoś nie pasuje do reszty, zwraca na siebie uwagę i zwyczajnie przeszkadza.
Poza tym nie wolno zapomnieć o Robbiem.
Robbie to dziwny dzieciak z sąsiedztwa, stanowiący dość ważny element całości... do czasu. No właśnie. Bo w momencie, gdy zagmatwana coniebądź fabuła zaczyna się powolutku wyjaśniać (albo gmatwać jeszcze bardziej), Robbie po prostu znika i... nie pojawia się już więcej.
Wiele rzeczy zresztą nie ma swojego logicznego wytłumaczenia w tym wątpliwym dziele. Poczynając od błahostek (często spotykanych w tego typu tytułach)- czyli przyklejona do ręki kamera, na potężnych babolach kończąc- jak właśnie wspomniany Robbie lub tłum zombiaków (!) w końcowej scenie.
Źródło: filmcaptures.com |
Siłą rzeczy rodzi się pytanie: co ci ludzie sobie myśleli? Otwarte zakończenia czasami są świetnym posunięciem, ale zmuszanie widza, by dopowiedział sobie połowę filmu, to chyba przesada.
Podsumowując- Paranormal Activity 4 to rozmienianie na drobne serii, która zresztą już po pierwszej części zaliczyła ogromny spadek formy. To nędzny potworek, pokraka niewarta uwagi nawet najbardziej wyposzczonych fanów gatunku. Co właściwie mógłbym powiedzieć o wszystkich (oprócz oczywiście pierwszej) częściach "PA".
Często zdarza się , że twórcy, chcąc napchać sobie sakiewki jeszcze bardziej, tworzą sequel tytułu, który okazał się hitem. Rzadko natomiast (niestety!) kontynuacja taka może się równać z pierwowzorem. "PA4" to właśnie takie klasyczne jechanie na opinii, wyciskanie z popularnego filmu, ile się tylko da, bo "tytuł się dobrze widzom kojarzy i może ktoś obejrzy". Tylko, że po tym, co właśnie widziałam, raczej nic związanego z tą serią nie wywoła u mnie żadnych pozytywnych skojarzeń.
Nie zrozummy się źle- nie jest to film najgorszy. Jest tylko... mdły. Jakiś nijaki. W ogóle nie zapisuje się w pamięci, więc półtora godziny cennego czasu diabli wzięli. Jeżeli szukacie wciągającego straszaka o niebanalnej fabule i nieprzewidywalnych zwrotach akcji- od razu możecie skreślić tę pozycję ze swojej listy. Jeśli zaś chcecie po prostu zabić czas i potrzebujecie byle czego- to film stworzony właśnie dla Was!
Oceny
Fabuła: 2.5
Klimat: 2
Udźwiękowienie: 4
Gra aktorska: 6.5
Czarny charakter: 4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prosimy o nie używanie komentarzy w celach autopromocyjnych; wpisy takie będą prędzej czy później usuwane.