niedziela, 15 grudnia 2013

Dyniogłowy


"Dyniogłowy" (ang. "Pumpkinhead") jest dzieckiem Stana Winstona spłodzonym w 1988 roku. Z powodu wielu sprzecznych opinii i licznych kontrowersji narosłych wokół tego dzieła, podchodziłam do tematu jak do jeża.

Źródło: examiner.com


Znudzony nawałem liniowych, kompletnie nieoryginalnych horrorków postanowiłem poszukać czegoś zupełnie innego. I jak z nieba spadł nagle "Dyniogłowy", dziwiąc mnie szczególnie faktem, że przy takim tytule nie był planowany na komedię. To miał być slasher z demonem w roli głównej, przerażający makabrycznymi scenami egzekucji bohaterów, grupy przygłupich nastolatków, którzy postanowili się trochę zabawić.

Początek całkiem mile mnie zaskoczył. Była tajemnica, było napięcie, był zaszczuty bohater, bezsilny wobec wydanego nań wyroku. "Sielanka" trysnęła jednak jak bańka mydlana już po około dziesięciu minutach- a więc w momencie, w którym po raz pierwszy mamy okazję ujrzeć Dyniogłowego.
 
U mnie pierwszy kontakt z filmem wyglądał zupełnie inaczej. Przede wszystkim - robiłem do niego trzy podejścia, bo zarówno sam początek, retrospekcja jednego z głównych bohaterów, jak i późniejsze sceny nieznośnie mnie nudziły. Potem też nie jest najlepiej. Wina w tym zarówno nijakich, bezpłciowych krajobrazów, jak i głównego antagonisty, tytułowego demona, który wygląda jak skrzyżowanie E.T. i ksenomorfa z "Obcego". Strach się bać.

Źródło: comicvine.com


Cóż, tytułowy heros z piekieł może nie prezentuje się najlepiej, ale pamiętajmy, że powołano go do życia jakieś ćwierć wieku temu, kiedy nikomu nie śniło się o komputerowym animowaniu monstrów, a wszystkie potrzebne straszydła wykonywano za pomocą silikonu (lub innych, ogólnodostępnych materiałów). Mając ten fakt na uwadze, postanowiłam wybaczyć Dyniogłowemu jego specyficzną aparycję i skupić się raczej na innych, nie mniej ważnych elementach składowych dzieła.
   
 W pewnym sensie dziełko pokonuje jednak schematy - kolejność umierania poszczególnych bohaterów wydaje się być w większości losowa, nie z góry zaplanowana, Dyniogłowego nie obchodzą bowiem relacje między nastolatkami, ich wiara w istnienie demona czy jej brak. W większości slasherów najpierw umiera jakaś piękność, potem niedowiarek, by w końcu potwora czy mordercę zabiła dziewczyna, która nie pije, nie pali, pozostaje czysta do ślubu. Tutaj jest inaczej. Jednak oprócz tego niewiele przychodzi mi na myśli plusów. Wszystko jest tu nudne, nawet egzekucje.
  
Muszę się zgodzić- film ma działanie lekko usypiające... a może to ja już tak nasiąkłam nowoczesnymi, pełnymi wartkiej akcji i gwałtownych strzelanin kasowymi produkcjami, że nie jestem w stanie docenić kunsztu "Dyniogłowego"? Jakby nie było, mam mocne przeczucie, że przyzwyczajonym do eksplozji i nagłych zwrotów akcji widzom film może się po prostu nie spodobać. W dodatku twórcy zagmatwali fabułę do granic możliwości, tak, że czasami ciężko jest się zorientować, co właściwie dzieje się na ekranie. Nadgniłą wisienkę na tym torcie zniszczenia stanowią zabójstwa w wykonaniu bezmyślnego ucieleśnienia sił ciemności- schematyczne, monotematyczne i przewidywalne.
 
Z góry powiem, że nie wymagam fanfar i fajerwerków w każdej scenie uśmiercania, jaką widzę w horrorze, jednak myślę, że tutaj mogły być one trochę bardziej widowiskowe, szczególnie, że chyba one, wraz z (w zamierzeniu gęstym) klimatem, mają widza przestraszyć. Wyjątek stanowi tutaj ostatnia ukazana śmierć, zapowiedź może nie zaskakującego, ale na pewno mającego silne uzasadnienie w fabule zakończenia. Do niego nie mogę się przyczepić.

źródło: hemlockbooks.co.uk

  
Podsumowując jednak wszystko to, co widziałam (a więc nuda, sztuczność i niewyszukane sceny śmierci, ale i ciekawy element zaskoczenia w końcowej scenie), z wszystkim tym, co wiedziałam (film jest stary, przeznaczony dla innego rodzaju widowni itp.) dochodzę do konkluzji, że w zasadzie nie był to jakiś okropny gniot. Absolutnie nie twierdzę, że "Dyniogłowy" jest dziełem wybitnym, ale chyba nie zasłużył sobie na miejsce w tym niechlubnym zestawieniu.

Ja z kolei upierałem się, by opisać tu "Dyniogłowego", przede wszystkim dlatego, że na początku zanudził mnie niemal na śmierć. Jednak, choć nie ma tu jakichś wodotrysków (chyba, że za takowy uznać hektolitry śliny wypływające z ust demona), film zasługuje na którąś z wyższych not. Bo mogło być znacznie, znacznie gorzej.
  
Oceny

Fabuła: 6.5

Klimat: 6.5
Udźwiękowienie: 7
Gra aktorska: 9
Czarny charakter: Nic śmiesznego - 7, Raptor - 5

Całokształt: 7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosimy o nie używanie komentarzy w celach autopromocyjnych; wpisy takie będą prędzej czy później usuwane.