piątek, 1 sierpnia 2014

Troll 2

"Troll 2", dzieło reżysera znanego koneserom kina klasy Z Claudio Fragasso, jest swego rodzaju fenomenem. Mimo dostrzeganej niemal przez wszystkich miernoty wykonania dla wielu jest filmem kultowym, mało tego, nakręcono o nim dokument zatytułowany "Najlepszy gniot świata". I jak słowo "gniot" pasuje tutaj doskonale, tak "najlepszym" z pewnością nie nazwałbym tego filmu.



Tato, tato, pedofil!
źródło: odoramaexploitationmovie.blogspot.com




Twór straszy w zasadzie już od pierwszych minut seansu, gdy mamy okazję obserwować dramatyczną scenę pościgu grupy goblinów za przerażonym mężczyzną. Claudio chyba dobrze wiedział, jakie wrażenie jego potwory zrobią na widzach i najwyraźniej postanowił mieć to wszystko jak najszybciej z głowy, od razu stawiając przed nami całą gromadkę i nie bojąc się zbliżeń na ich pokerowe mordki.

Nie pytajcie, nie wiem, dlaczego tytuł jasno sugeruje, że w roli głównego antagonisty wystąpi troll, natomiast zamiast niego dostajemy zgraję uciesznych goblinów. Trzeba jednak przyznać, że są to stworki nadzwyczaj ciekawe, choć zdaje się nie myślące. Otóż jako wegetarianie gobliny oczywiście nie mogą zjadać ludzi. "Pewnie żrą dary lasu" - stwierdzicie. Nic bardziej mylnego. Nasze pokraki częstują ludzi niezidentyfikowaną zieloną substancją, której działanie jest różne - niekiedy zmienia bohaterów w pół-rośliny, niekiedy znów w zieloną papkę, stanowiącą dla goblinów delicję najwyższej klasy. Dlaczego po prostu nie pójdą do lasu i nie poczęstują się krzakami? Nie mam pojęcia.

Należy dodać, że gobliny to istoty nadzwyczaj leniwe. Możecie być pewni, że mając do wyboru albo natychmiastowe napojenie bohaterów zielonym eliksirem, albo spokojne przepuszczenie ich do domu i czekanie, aż sami może zjedzą ofiarowane kanapki z zielonym dżemem (lub uciekną, ale to ryzyko, którego nie można uniknąć) z pewnością wybiorą tę drugą opcję. Kolejna ciekawostka- gobliny potrafią się teleportować. Co prawda, nie do końca rozpracowałam ten system i nie wiem, na jakiej zasadzie miałoby się to niby odbywać, ale wydaje się, że ma to jakiś związek z tajemniczymi poczynaniami zmarłego dziadka głównego bohatera. 

Justin Bieber
źródło: doktorpueblo.filmaster.pl


Najważniejsze jednak jest to, że te zagadkowe stworzenia potrafią przybrać kształt człowieka. Właśnie dlatego, gdy rodzina Waitsów przyjeżdża do miasteczka Nilbog (subtelne, prawda?), z początku wiedzie niemal sielankowe życie. Nikomu, z wyjątkiem małego Joshuy, nie przeszkadza fakt, że wszystko na przygotowanym przez gospodarzy suto nakrytym stole jest sowicie przyprawione zieloną, niezbyt apetycznie wyglądającą mazią. W przypadku bohaterów z tak niewybrednym gustem nie zdziwiłbym się, gdyby zjedli wszystko nawet po tym, gdy Joshua nasikał na stół. Ciekawe, że mógł to zrobić tylko dzięki dziadkowi, który zatrzymał czas, jednak jeszcze ciekawszym jest fakt, że potem dziadek, nawet w krytycznych sytuacjach, nie bawił się już w takie sztuczki. Bezsensy mnożą się szybko, a przecież to dopiero początkowe sceny filmu...

W późniejszych robi się coraz goręcej; młody mężczyzna zostaje dosłownie zasypany popcornem z jednej zaledwie kukurydzy, a pod koniec filmu wszystkie gobliny zostają unicestwione za pomocą kanapki.
Dodatkowo dziadek Joshuy wydaje się być duchem dość ekscentrycznym i objawia się bardzo różnie. Raz jest to odbicie w lustrze, kiedy indziej opętany przezeń włóczęga, a czasem staruszek jest po prostu niewidzialny dla pozostałych członków rodziny (a ich sytuacje, w których Joshua nagle porzuca to, co aktualnie robi, podchodzi do okna i zaczyna dyskutować szeptem z szybą, zdaje się, nie dziwią). Zdarza się też, że dziadek zwyczajnie olewa Joshuę i nie przychodzi.
Kolejną postacią mającą ubarwić tę mieszankę jest niejaka królowa goblinów. Ciężko powiedzieć o niej cokolwiek konkretnego, bo poza emfazą, umiłowaniem roślin oraz jej rzadką umiejętnością regeneracji dłoni nie za wiele się dowiadujemy. Swoją drogą, z tą jej dłonią to śmierdząca sprawa- kończyna raz pojawia się, a raz znika. Skoro jednak królowej ta błahostka nie przeszkadza, to i my się jej nie czepiajmy.

Zastanawiacie się pewnie, dlaczego piszemy tak chaotycznie. Na pewno nie jest to świadoma aluzja do nieścisłej i nie zawsze trzymającej się kupy (choć nią trącącej, hehe) fabuły filmu. Zwyczajnie nie wiadomo, od której strony ugryźć temat. Takiego nagromadzenia głupot w jednym obrazie dawno nie uświadczyłem. Choć mniej ważne elementy, takie jak praca kamery (niektóre ujęcia mogły się nawet podobać), muzyka (choć tutaj zdarzały się bardzo niechlubne wyjątki) czy gra aktorów (z wyłączeniem może chłopca grającego Joshuę) nie były jakoś drastycznie słabe, tak te najistotniejsze (fabuła! klimat!) dają o sobie znać tylko lekkim pukaniem od spodu - "dno" byłoby tu zbytecznym eufemizmem.

Przejdźmy więc do największej bolączki, a jednocześnie najmocniejszej strony "Trolla"- wyglądu goblinów. Najprościej ujmując, to odziane w parciane worki liliputy o przerośniętych głowach. Ciężko mi zdecydować, co gorsze- wstrętnie animowane, komputerowe Yeti z "Góry śmierci", czy też kamienne twarze tutejszych potworków. To po prostu sztywne, gumowe czerepy, przy produkcji których nie przewidziano możliwości poruszania choćby ustami (dlatego też scena pożerania czegoś przez gobliny wywołała we mnie dziwną mieszaninę wstrętu i litości- biedne stworzenia gołymi rękami wpychały sobie pożywienie między sparaliżowane wargi). Z drugiej strony właśnie ta nieudolność efektów sprawiła, że film stał się kultowy- czy ktoś w ogóle by o nim usłyszał, gdyby nie ona? 
Cóż, jeśli i Wy jesteście ciekawi, jak wygląda Najgorszy Film Świata, jeżeli nie boicie się absurdu i niestraszna Wam nuda, możecie obejrzeć "Trolla 2", ale raczej z nastawieniem na komedię.

Taniec pojebaniec
źródło: journal.transformativeworks.org


Oceny:

Fabuła: 2
Klimat: 2
Udźwiękowienie: 7
Gra aktorska: 5.5
Czarny charakter: 2.5

Całokształt: 2.5

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosimy o nie używanie komentarzy w celach autopromocyjnych; wpisy takie będą prędzej czy później usuwane.